Robert P pisze:Żeby tak jeszcze przestał gadać zagadkami..
mało prawdopodobne. gadam jak gadam, bo po ludzku ja juz sie napisałem i nagadałem wystarczająco.
poza tym wiesz, to zawsze daje grunt do dalszej zabawy. bo zaiste powszechna jest potrzeba zabrania głosu w sprawie, przez tych, którym
wydaje się, że nie mam racji. żeby było zabawniej, nawet jak przyznają, ze tak naprawdę nie próbowali jakiejś metody, i w zasadzie nie maja doświadczenia w temacie, to nie odbiera im to werwy w polemizowaniu. typowym przykładem niech będzie historia o rozcienczaniu valejo sidoluksem, zeby dało sie ich używać w aerografie. przez ponad strone tłumaczyli, ze to bez sensu. przy czym zaden nie sprawdził, czy to działa, czy nie (żaden z tych co pyskowali, bo o dziwo, ci co uzyli sidoluksu jako rozcienczalnika jakos dziwnie potwierdzili skuecznosc metody).
Robert P pisze:To jakich farb używasz, jeśli to nie tajemnica?
a co ja ziober jestem, żeby musieć miec tajemnice warsztatowe? inna sprawa, ze od mniej wiecej dwustu modeli używam z grubsza tych samych farb, wiec mozna było juz być swiadkiem nawet nie jednej pyskówki na ten temat z moim udziałem.
niezmiennie, do aerografu tamiya oraz gunze, wszystkie rozcienczane mr.thinnerem.
pan rozcienczalnik sam w sobie, oraz dodatkowo alkohol w tamiyach najzwyczajniej w swiecie zmywają sadło, które naniosło sie paluchami podczas pracy nad miniaturą. oczywiscie, jak zawsze, jest pewne 'ale'. czasem naprawde walka z jakims fragmentem miniatury sprawia, ze na jejpowierzchni zostaje krew, pot i łzy. no i wtedy ten drugi trzeba jednak usunąc, przcierając powierzchnie na przykład benzyną do zapalniczek. podobnie niektóre wypusty radzieckich producentów potrafią miec mocno zatłuszczone wypraski (alan i icm w tym wiodły prym). ale w obydwu przypadkach po prostu widać, ze powierzchnia wymaga wyczyszczenia, bo maze sie po niej tłuszcz. chodnik też się odśnieza, jak spadnie śnieg, a nie codziennie, profilaktycznie.
w nieużywaniu podkłądu tez jest pewien haczyk. uzywajac tamiyi mam pewnosc, ze farba bedzie sie trzymac modelu. malujac matem, mam pewnosc, ze kolejne warstwy bedą sie trzymały tej pierwszej. innymi słowy, pasuje jak ulał do definicji podkładu. przy czym zabawa polega na tym, ze a od razu uzywam kolorów podstawowych na miniaturze. przykładowo- czarny poszedł na ukłąd jezdny, na całą resztę olive drab. jedno i drugie stanowiło bazę do dalszego kolorowania modelu
w przypadku samolotów, zazwyczaj zaczynam od połozenia sreberka. wiecej na ten temat pisałem
TUTAJ
oczywiscie tylko na powierzchniach, które w oryginale były metalowe: