Panowie,
ja naprawde nie mam problemu z tym, że komuś sie podoba a komuś nie. Sam sie ostro przypierdalam jak mi sie cos nie podoba, nie mam problemu, żeby ktoś się do mnie przypierdolił - nalezy mi się.
Tylko jak sie nie podoba, to prosze o konkret. A nie " nie będe ci pisał bo jak napisze to sie obrazisz" a potem bum bum i foch sorki ale takie chwyty erystyczne na mnie nie działają.
Zrobiłem tak jak mi moje poczucie estetyki mówiło , że jest ok. Moge sie mylić, więc chętnie posłucham konkretów co jest nie tak, na pewno nie jestem jakims malarzem natchnionym a i zdjęcia sa chujowe, bo srajfonem na szybko robione, bez głębi ostrości i połowa przez to rozmazana. I na razie inne nie będa bo cały sprzęt foto spakowany i czeka na przeprowadzkę, więc jeszcze z rok nie będzie uzywany albo dłużej.
Założenie do malowania było takie: To nie jest silnik czołgu czy innego spychacza tylko samolotu. Brudzi się inaczej - mniej. Nie będzie wyglądał jak zaje...y silnik z czołgu co zapierdalał spod władywostoku do berlina bo to nie ta bajka. Nie ma na nim litrów oleju - sa wycieki na osłonach wałków królewskich i od dołu tam gdzie był syf, żaden piach czy inny kurz nie gromadzi sie kilogramami pod osłonami bo w samolocie tak sie nie dzieje. Jest oprószony pyłem w 3 odcieniach ale z siuwaksów nie z pigmentów ( to było wystawione na wiatr przy 150 km/h więc bardziej szlifowane niz obsypywane syfem) i zmoczony od spoconych uszczelek. Nie cieniowałem go jak po...any bo jak tak zrobiłem to mi sie sie nie podobał a cieniowania jak na figurce 1:72 w ogóle mnie nie pociagają. Takie były założenia i takie cos wymalowałem. Dobrudzać jeszcze będę jak zrobię całą komore silnika - dojda tam jeszcze różne rury i inne szpeje zamkniete na co dzien w puszce z kupa dziur, więc i te syfy musza się logicznie układać, zresztą dzisiaj i tak spędziłem wieczór zakładając kolejne rurociągi. Najważniejsze dla mnie, żeby to wszystko razem w komorze silnika tworzyło jakaś spójną całość.
Po flaszkę nie ma co lecieć, kierowca jestem na codzień to i niepijący
